czwartek, 21 lutego 2013

Wojna


Podpłynął na małej łódce do platformy na której stał domek, zacumował, zabrał torbę i wszedł do środka.
                Budynek miał cienkie bambusowe ściany i zdawał się lewitować nad gładką taflą rozlewiska ciągnącego się po skraj lasu.
Domek ten odstawał od reszty. Jakby nie był częścią wioski. Niewielkie miasto kończyło się wraz z brzegiem rozlewiska.
Woda była strefą pokoju. Granicą. Między wieżowcami toczyły się nieustanne walki. Żołnierze nie strzelali do cywilów, jednak tych było niewielu
 na polu bitwy. Tylko ci, którzy nie zdążyli bądź po prostu nie zdołali uciec.
                Chłopak rozejrzał się po pomieszczeniu i nasłuchiwał. Nagle coś przykuło jego uwagę. Podszedł cicho i płynnie do szafy pod ścianą. Szybkim ruchem otworzył ją. Nie zobaczył jednak nic nadzwyczajnego : kilka wiszących ubrań, stertę jakichś szat poskładanych na prowizorycznej półeczce i dwie pary butów na dnie. Nie tego się spodziewał, już miał zamykać drzwi, gdy znów usłyszał cichy szelest materiału. Przyjrzał się tylnej ścianie mebla. Miała wiele sęków większych i mniejszych, normalne. Dla pewności przejechał po każdym delikatnie palcami. Jeden z brzegu ustąpił. Przekręcił go i przesunął ściankę. Wnęka była niewielka ale w sam raz na kryjówkę. Spojrzał w dół. Na materacyku, owinięty w jasną
pościel spał chłopiec. Czarnowłosy uśmiechnął się lekko i zamkną wnękę, a potem szafę. Omiótł wzrokiem kolejny raz pomieszczenie i mając pewność, że nic nie zmieniło swojego miejsca podszedł do drabiny. W trzech długich skokach znalazł się na poddaszu i zamarł.
                Kątem oka dostrzegł delikatny płynny ruch. Leżąca na podłodze dziewczyna miała pół otwarte oczy. Trwał bez ruchu jeszcze przez dłuższą chwilę. Na pewno śpi. Pomyślał. Wywnioskował to po spokojnym miarowym oddechu i nie reagowała na jego drgnięcie. Odetchnął cicho, wyprostował się na tyle, na ile pozwalały mu poprzeczne belki, położył przed siebie torbę i zaczął w niej grzebać.
                Tymczasem dziewczyna nadal leżała bokiem, z opartą o rękę, jak o poduszkę głową i spływającymi włosami na oczy. Otwarte oczy.
                Czarnowłosy po raz kolejny spojrzał na dziewczynę. Znów znieruchomiał jednak tym razem tylko na chwilę. Spodziewał się, że ją obudzi. Patrzyła mu prosto w oczy, wnikliwie. Niemal odnosił wrażenie, że z nienawiścią. Wrócił do przeszukiwania torby, jednak ona nie
spuszczała wzroku.
 - Podczas misji bardziej mi ufałaś. - odezwał się cicho.
Milczała. Rozległ się cichy szmer. Zerwała się wyszukując źródła dźwięku i szukając dłonią sztyletu. Nie znalazła go, coś było nie tak. Dostrzegła czarnego zielonookiego kota, wpatrującego się w nią tajemniczo. Nie rozluźniła się. Przeniosła wzrok s powrotem na chłopaka.
 - Tam leży - wskazał ruchem głowy nie podnosząc wzroku. - Jest - szepnął do siebie. Wyciągnął z niewielkiej wewnętrznej kieszeni torby coś małego i owalnego. Złoty przedmiot połyskiwał leciutko w ciemnościach. Nie był większy od męskiego kciuka.
 Dziewczyna na początku zastanawiała się dlaczego jej ostrze nie leży tam gdzie je zostawiła, jednak później jej uwagę przykuło to błyszczące coś.
Rozpoznała to coś i lekko uśmiechnęła się złośliwie. Była pewna, że on nie wymyśli do czego to służy. A  nie wiedział na pewno. Inaczej by to trzymał. W każdym razie na pewno nie do góry nogami. Odwróciła spokojnie głowę i spojrzała na kota. Leżał na poskładanej w kącie macie liżąc sobie łapkę. Czując jej wzrok podniósł swoje piękne turkusowe oczy. Przyglądał się spokojnie. Dziewczyna uniosła i opuściła lekko brodę po czym wyciągnęła powoli i spokojnie rękę w kierunku zwierzęcia.
  Chłopak schował "jajeczko" do zamaskowanej wnęki w ostatniej belce podtrzymującej strop i wrócił po torbę.
 - Jest nie ufny - ostrzegł
 - To nic
Kot lekko przekrzywił główkę i również wykonał gest. Tak samo podniósł budkę. Mruknął cichutko. Uśmiechnęła się.
 - Skąd to masz? - zapytał odkładając bagaż pod przeciwległą do skosu pod którym półleżała dziewczyna, ścianę.
 Popatrzyła na niego i zamrugała zaskoczona pytaniem.
 - Nie miałaś tego sztyletu kiedy Cię wyprowadzałem z miasta.
 - Jest mój.
Poczuła ciepłe futerko pod dłonią. Kot mruczał. Jednak przyszedłeś, pomyślała. Pogłaskała go.
-Dobrze.-U  uśmiechnął się szyderczo.
-Nie ukradłam go. - Zaprotestowała
-Pytałem tylko skąd go wzięłaś - wzruszył ramionami, wciąż się uśmiechając, tylko bardziej tajemniczo.
- Nie istotne.
Postanowił nie dociekać skąd go ma. Mógłby wycisnąć z niej tę informację, jak i wiele innych, miał wprawę, sposoby niekoniecznie niebrutalne. Mógłby, ale nie chciał.
Dziewczyna głaskała czule mruczącego czarnego kota, mrużył oczy. Przyglądał się jej, uśmiechała się do zwierzęcia delikatnie, oboje byli zadowoleni. Widząc to chłopak również się uśmiechną, nieco zdziwiony.
- Coś takiego. Zwykle gdy ktoś chce go pogłaskać, syczy lub nawet się rzuca z pazurami. - zaśmiał się
- Też bym się najeżyła gdyby ktoś chciał mnie na siłę głaskać, czy przytulać. - spojrzała na niego. Uniósł jedną brew
- To ostrzeżenie?
- Może - uśmiechnęła się złowieszczo.
Milczał. Zmrużył tylko lekko oczy obserwując ją bacznie. Westchnął, usiadł koło torby i oparł się plecami o ścianę.
- Ukryłam Młodego. Twierdził, że ty tak chciałeś.
- Owszem dziękuję. - Odchylił głowę, patrzył beznamiętnie na sklepienie.
-To jakie plany na jutro?
- Hmm. Wyprowadzamy kolejnych z pola walki. A tak przy okazji: Szybko ci poszło z tamtą młodą rekrutką. Myślałem że będziesz dalej uciekać, a ty się tylko schowałaś za rogiem. Nie spodziewała się tego. Ładnie.
- Była zbyt pewna siebie. Nie pomogły jej chwyty, przewidziałam to. Wbiłam paznokcie w jej dłoń, przede wszystkim była wielce zdziwiona że odparła atak. A potem już poszło gładko.
- Co mówiła? Widziałem jak rozmawiałyście.
- Nic ważnego. I nie rozmawiałyśmy. Ona coś tam mamrotała..
Wzruszył ramionami - Połóż się. Ciągnąłem cię dziś za sobą zbyt długo. Zmęczona jesteś.
Rozścieliła gruby koc na macie, a drugim się przykryła.
- Materac wygodniejszy - wskazał przedmiot pod skosem metr od niego.
- Twój przecież. To ja się wprowadziłam bez pytania.
- Odstępuję Ci go. Przynajmniej na razie - uśmiechnął się złośliwie - Później się zobaczy - teraz jego uśmiech stał się bardziej przyjazny.
- Śpij już. - dodał.
Niepewnie wśliznęła się pod kołdrę. Nie mogła zasnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz