Podpłynął na małej łódce do platformy na której stał domek,
zacumował, zabrał torbę i wszedł do środka.
Budynek
miał cienkie bambusowe ściany i zdawał się lewitować nad gładką taflą rozlewiska
ciągnącego się po skraj lasu.
Domek ten odstawał od reszty. Jakby nie był częścią wioski.
Niewielkie miasto kończyło się wraz z brzegiem rozlewiska.
Woda była strefą pokoju. Granicą. Między wieżowcami toczyły
się nieustanne walki. Żołnierze nie strzelali do cywilów, jednak tych było niewielu
na polu bitwy. Tylko
ci, którzy nie zdążyli bądź po prostu nie zdołali uciec.
Chłopak
rozejrzał się po pomieszczeniu i nasłuchiwał. Nagle coś przykuło jego uwagę.
Podszedł cicho i płynnie do szafy pod ścianą. Szybkim ruchem otworzył ją. Nie zobaczył jednak nic
nadzwyczajnego : kilka wiszących ubrań, stertę jakichś szat poskładanych na prowizorycznej półeczce i dwie pary butów na dnie. Nie tego się spodziewał,
już miał zamykać drzwi, gdy znów usłyszał cichy szelest materiału. Przyjrzał
się tylnej ścianie mebla. Miała wiele sęków większych i
mniejszych, normalne. Dla pewności przejechał po każdym delikatnie palcami. Jeden
z brzegu ustąpił. Przekręcił go i przesunął ściankę. Wnęka była
niewielka ale w sam raz na kryjówkę. Spojrzał w dół. Na materacyku, owinięty w
jasną
pościel spał chłopiec. Czarnowłosy uśmiechnął się lekko i
zamkną wnękę, a potem szafę. Omiótł wzrokiem kolejny raz pomieszczenie i mając pewność, że nic nie zmieniło swojego miejsca podszedł do
drabiny. W trzech długich skokach znalazł się na poddaszu i zamarł.
Kątem
oka dostrzegł delikatny płynny ruch. Leżąca na podłodze dziewczyna miała pół
otwarte oczy. Trwał bez ruchu jeszcze przez dłuższą chwilę. Na pewno śpi. Pomyślał. Wywnioskował to po
spokojnym miarowym oddechu i nie reagowała na jego drgnięcie. Odetchnął cicho, wyprostował się na tyle, na ile pozwalały mu poprzeczne
belki, położył przed siebie torbę i zaczął w niej grzebać.
Tymczasem
dziewczyna nadal leżała bokiem, z opartą o rękę, jak o poduszkę głową i
spływającymi włosami na oczy. Otwarte oczy.
Czarnowłosy
po raz kolejny spojrzał na dziewczynę. Znów znieruchomiał jednak tym razem
tylko na chwilę. Spodziewał się, że ją obudzi. Patrzyła mu prosto w oczy, wnikliwie. Niemal odnosił
wrażenie, że z nienawiścią. Wrócił do przeszukiwania torby, jednak ona nie
spuszczała wzroku.
- Podczas misji
bardziej mi ufałaś. - odezwał się cicho.
Milczała. Rozległ się cichy szmer. Zerwała się wyszukując
źródła dźwięku i szukając dłonią sztyletu. Nie znalazła go, coś było nie tak.
Dostrzegła czarnego zielonookiego kota, wpatrującego się w nią
tajemniczo. Nie rozluźniła się. Przeniosła wzrok s powrotem na chłopaka.
- Tam leży - wskazał
ruchem głowy nie podnosząc wzroku. - Jest - szepnął do siebie. Wyciągnął z
niewielkiej wewnętrznej kieszeni torby coś małego i owalnego. Złoty przedmiot połyskiwał leciutko w
ciemnościach. Nie był większy od męskiego kciuka.
Dziewczyna na
początku zastanawiała się dlaczego jej ostrze nie leży tam gdzie je zostawiła,
jednak później jej uwagę przykuło to błyszczące coś.
Rozpoznała to coś i lekko uśmiechnęła się złośliwie. Była
pewna, że on nie wymyśli do czego to służy. A
nie wiedział na pewno. Inaczej by to trzymał. W każdym razie na pewno nie do góry nogami. Odwróciła
spokojnie głowę i spojrzała na kota. Leżał na poskładanej w kącie macie liżąc sobie łapkę. Czując jej wzrok podniósł swoje piękne
turkusowe oczy. Przyglądał się spokojnie. Dziewczyna uniosła i opuściła lekko
brodę po czym wyciągnęła powoli i
spokojnie rękę w kierunku zwierzęcia.
Chłopak schował
"jajeczko" do zamaskowanej wnęki w ostatniej belce podtrzymującej
strop i wrócił po torbę.
- Jest nie ufny -
ostrzegł
- To nic
Kot lekko przekrzywił główkę i również wykonał gest. Tak
samo podniósł budkę. Mruknął cichutko. Uśmiechnęła się.
- Skąd to masz? -
zapytał odkładając bagaż pod przeciwległą do skosu pod którym półleżała
dziewczyna, ścianę.
Popatrzyła na niego i
zamrugała zaskoczona pytaniem.
- Nie miałaś tego
sztyletu kiedy Cię wyprowadzałem z miasta.
- Jest mój.
Poczuła ciepłe futerko pod dłonią. Kot mruczał. Jednak
przyszedłeś, pomyślała. Pogłaskała go.
-Dobrze.-U uśmiechnął
się szyderczo.
-Nie ukradłam go. - Zaprotestowała
-Pytałem tylko skąd go wzięłaś - wzruszył ramionami, wciąż
się uśmiechając, tylko bardziej tajemniczo.
- Nie istotne.
Postanowił nie dociekać skąd go ma. Mógłby wycisnąć z niej
tę informację, jak i wiele innych, miał wprawę, sposoby niekoniecznie
niebrutalne. Mógłby, ale nie chciał.
Dziewczyna głaskała czule mruczącego czarnego kota, mrużył
oczy. Przyglądał się jej, uśmiechała się do zwierzęcia delikatnie, oboje byli
zadowoleni. Widząc to chłopak również się uśmiechną, nieco zdziwiony.
- Coś takiego. Zwykle gdy ktoś chce go pogłaskać, syczy lub
nawet się rzuca z pazurami. - zaśmiał się
- Też bym się najeżyła gdyby ktoś chciał mnie na siłę
głaskać, czy przytulać. - spojrzała na niego. Uniósł jedną brew
- To ostrzeżenie?
- Może - uśmiechnęła się złowieszczo.
Milczał. Zmrużył tylko lekko oczy obserwując ją bacznie.
Westchnął, usiadł koło torby i oparł się plecami o ścianę.
- Ukryłam Młodego. Twierdził, że ty tak chciałeś.
- Owszem dziękuję. - Odchylił głowę, patrzył beznamiętnie na
sklepienie.
-To jakie plany na jutro?
- Hmm. Wyprowadzamy kolejnych z pola walki. A tak przy
okazji: Szybko ci poszło z tamtą młodą rekrutką. Myślałem że będziesz dalej
uciekać, a ty się tylko schowałaś za rogiem. Nie spodziewała się tego. Ładnie.
- Była zbyt pewna siebie. Nie pomogły jej chwyty,
przewidziałam to. Wbiłam paznokcie w jej dłoń, przede wszystkim była wielce
zdziwiona że odparła atak. A potem już poszło gładko.
- Co mówiła? Widziałem jak rozmawiałyście.
- Nic ważnego. I nie rozmawiałyśmy. Ona coś tam mamrotała..
Wzruszył ramionami - Połóż się. Ciągnąłem cię dziś za sobą
zbyt długo. Zmęczona jesteś.
Rozścieliła gruby koc na macie, a drugim się przykryła.
- Materac wygodniejszy - wskazał przedmiot pod skosem metr
od niego.
- Twój przecież. To ja się wprowadziłam bez pytania.
- Odstępuję Ci go. Przynajmniej na razie - uśmiechnął się
złośliwie - Później się zobaczy - teraz jego uśmiech stał się bardziej
przyjazny.
- Śpij już. - dodał.
Niepewnie wśliznęła się pod kołdrę. Nie mogła zasnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz