sobota, 23 lutego 2013

Część II


Ocknął się gdy wschodzące słońce przenikało delikatnie przez gałęzie wysokich drzew. Zerwał się na równe nogi. Ile spałem?! Jak to się stało w ogóle? Kiedy??
Rozejrzał się dookoła. Dziewczyny nie było już na jego derce. Szlag! Chciał ją zawołać kiedy raptem przypomniał sobie że się nie przedstawili. Odwrócił się i zamarł zaskoczony. Stała przed nim, oparta ramieniem o pień drzewa pod którym spał.
 - Odpocząłeś?
 - J.. ja.. – zaczął ale nie wiedział co powiedzieć. Dopiero teraz dostrzegł dwoje ludzi zaplątanych w korzenie, które owijały się wokół nich niczym ogromne boa. Jego oczy rozszerzyły się w przerażeniu gdy rozpoznał szaty i znak.
 - Zjawili się o świcie. – uprzedziła pytanie. – Płytko spałam i usłyszałam jak rozmawiali, kawałek od nas. Mówili coś że jeden z nowicjuszy nie wrócił z ofiarą. Zamierzali się upewnić czy to ty.
 - Jak to się stało..? – wciąż nie dowierzał że drzewo „zaatakowało” tych dwoje.
 - Wspominałam że kiedyś już natknęłam się na nekromantów.
 - Tak ale to nie zmienia.. Czekaj. To twoja robota?
 - Tak. – odparła niewzruszenie zerkając na martwych.
 Rzucił jej tylko ostre spojrzenie. Jego groźne czarne oczy domagały się natychmiastowych wyjaśnień.
 - Musiałam! – jęknęła przepraszająco - Gdybym pozwoliła im odejść, donieśli by gdzie jesteśmy i że podróżujesz ze mną. Dobrowolnie – dodała szybko.
 - I myślisz że w ten sposób jesteś od nich lepsza?!
 - N.. nie rozumiem. – mruknęła zaskoczona
 - Zabijasz, tak jak i oni!
 - Nie miałam wyboru! – nie pozostała mu dłużna – „Zabij lub zostań zabity”! Gdyby nie ja, miałbyś na karku już w tej chwili grupę tych twoich byłych koleżków!
 - Co nie zmienia faktu..
 - Zmienia! Wszystko zmienia! Powinieneś wiedzieć że nie zabijam bez potrzeby. To akurat było w obronie nie tylko własnej ale i twojego tyłka! – zauważyła, wskazując go palcem przy przedostatnim wyrazie. – Jesteś przewrażliwiony na punkcie zabijania przez tych sukinkotów. Rozumiem. Nie możesz więcej patrzeć na czyjąś śmierć. Widziałeś jej zbyt wiele. Ale nie bądź miękką kluchą w takich sytuacjach! To nie powód żebyś mi tu wytykał rzekome błędy.
  Cofnął się o krok po jej ostrych słowach. Cierpliwie czekała patrząc mu hardo w oczy mimo że była niższa od niego. Sięgała mu mniej więcej do mostka. Otrząsnął się po chwili.
 - Ah tak?..
 Skinęła, krzyżując ręce na piersi.
 - A może mi jeszcze powiesz że ci ich szkoda? – trafiła w czuły punkt. Dawniej często czół do nich nienawiść za to co robią. Jednak kiedyś byli ludźmi. Tak przynajmniej mu się wydawało.
 - N.. nie ale..
 - Ale co? Myślisz że oni by się zawahali widząc zdradę?
 -  Zaczynam żałować że pozwoliłem ci się przeciągnąć na swoją stronę! – wypalił niewiele myśląc nad słowami.
 Prychnęła niedowierzając jego słowom.
 - Przeciągnąć? – zapytała bardzo cicho i powoli. – A więc dobrze. Wracaj sobie do nich jak ci się to wszystko tak podobało. Ale powiem ci jedno. Masz więcej wspólnego z mordem niż ja. Na twoich rękach jest krew niewinnych, czy to ci się podoba czy nie.
 Odwróciła się na pięcie zarzucając włosami i zostawiając go samego. Szybko zniknęła w gęstwinie zanim zdążył jakkolwiek zareagować.
Drgnął nagle, uświadamiając sobie co zrobił.
 - Dziewczyno? – zawołał dość cicho. – Zaczekaj! Przepraszam, ja.. – powiedział już głośniej ale znikąd nie dobiegała do niego odpowiedź.
 Zacisnął powieki i opuścił głowę. Idioto! Jak możesz być tak niewdzięczny. Masz przechlapane. Nie umiesz nawet królika upolować gołymi rękami. Został sam. Jedynie z derką którą zawsze nosił przy sobie i niewielkim sztyletem z którym się nie rozstawał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz